Strony

sobota, 22 stycznia 2011

"Nie rezygnuj z marzeń, nigdy nie wiesz, kiedy okażą się potrzebne. " Cień Wiatru, Carlos Ruiz Zafon

   Tytuł: Cień Wiatru
   Autor: Carlos Ruiz Zafon
   Ocena: 3/6
 
 







     To druga książka Zafona, którą miałam okazję przeczytać. Po pierwszej, Książę Mgły, nieco się do tego autora uprzedziłam, ale jednak nie aż tak, by nie sięgnąć po tę pozycję. Mimo większości pozytywnych opinii cały czas miałam w pamięci moje własne odczucia i podchodziłam do tej książki z lekką rezerwą.
     Myślę, że nie ma sensu streszczać tej powieści, bo pewnie większość ją zna. Skupię się teraz na moich wrażeniach po jej przeczytaniu.
      Obszerna ilość stron zazwyczaj wychodzi na korzyść autora, w tym jednak przypadku miałam wrażenie, że ta historia jest na siłę i niepotrzebnie przeciągana. W wielu miejscach strasznie się nudziłam i chciałam odłożyć książkę na półkę, ale mam w zwyczaju dokańczać wszystkie rozpoczęte powieści, chyba że są po prostu nie do zniesienia. Ku mojemu zdziwieniu historia Juliana mnie przyciągała i powodowała, że siedziałam z nosem w książce w wolnych chwilach, chociaż się wtedy nudziłam.
     Sam pomysł na fabułę - dość ciekawy, niebanalny. Mogłaby z tego wyjść naprawdę dobra powieść, gdyby nie ten chaos i czasami niepotrzebne, przedłużające momenty, które równie dobrze można było ominąć. Czytając, cały czas miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje. Nie wiem, może jakiegoś konkretnego wydarzenia, które dodałoby książce nieco akcji. Najbardziej podobały mi się czyjeś wspomnienia, chociażby Jacinty czy Nuri. Co do tej drugiej, jej zapiski o wielkim uczuciu, którym darzył kobietę Miquel i jej miłość do Juliana, były jednym z najlepszych momentów w całej powieści. Dlaczego? Być może dlatego, że miały w sobie prawdę, taką ot, ze zwyczajnego życia. Bo to bardzo cenię - żeby historia była w miarę realna, miała w sobie coś z tej szarej normalności.
     Co do samych bohaterów - niektórzy z nich byli wykreowani odpowiednio, nie banalnie i z charakterystycznymi dla siebie cechami. Taki chociażby Fermin, rozgadany, żywy mężczyzna, którego nie sposób było nie zauważyć w tłumie. Podobał mi się jego styl bycia, to, że prawie zawsze potrafił wyjść z trudnej sytuacji. I to, jak nakrzyczał na księdza pod koniec powieści ;). Mimo że na początku byłam jakoś do niego uprzedzona, bo taki włóczęga, bo bezdomny, to później pokochałam go całym sercem, tak, jak można pokochać bohatera książkowego.
Następna postać - Miquel Moliner. Cały czas porównuję go z Ferminem i nie mogę stwierdzić, którego z nich lubię bardziej. Najlepiej zapamiętałam tego młodego Miquela, z czasów, gdy on i Julian byli jeszcze nastolatkami. Kojarzył mi się z inteligencją i uporem, z człowiekiem, który zawsze będzie bronił własnego zdania, ale nie narzucał go innym. Później, w zapisakch Nuri, jakoś stracił trochę z tej swojej typowej osobowości, jednak gdy zginął po to, by Julian mógł żyć, pokochałam go na nowo. Nie mam pojęcia czemu, ale to właśnie jego najbardziej zapamiętałam z całej powieści. Urzekł mnie, ot co.
Myślę, że na wyróżnienie zasługuje jeszcze postać Nuri Monfort, chociaż nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić dlaczego. Po części na pewno za to, że jej zapiski spodobały mi się najbardziej.
Niestety nie wszyscy bohaterowie zyskali cechy, które pozwoliłyby na ich dłuższe zapamiętanie. Chociażby Daniel Sempere - mało inteligentny, bojaźliwy, bezpłciowy.
     Podsumowując, książka niestety mnie nudziła. Zazwyczaj powieści przybliżone objętościowo do tej, czytałam w dwa, góra trzy dni. Cień wiatru męczyłam około dwóch tygodni.
Naprawdę szkoda, bo - jak już wspomniałam - mogłaby to być dobra powieść, gdyby tylko popracować na fabułą i skrócić ja o jakąś jedną trzecią. Bo sam pomysł jest niezły, tylko jego realizacja wypadła już gorzej.
 Oceniłam na 3 za Miquela, Fermina i Nurię (oraz jej zapiski). Inaczej byłoby raczej trochę mniej...


Z Zafonem dam sobie chyba spokój na dłuższy czas. W kolejce już czekają następne książki, które jakoś bardziej mnie zachęcają, bym je przeczytała ;).

4 komentarze:

  1. Czytałam "Grę anioła" i oceniłam o połowę niżej niż ty. Zdecydowanie mi się nie podobała.
    Jednak Zafonowi dam jeszcze jedną szansę i spróbuje mimo wszystko z "Cieniem wiatru". Może akurat mi się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cień wiatru" to jedna z moich ulubionych książek, dlatego jestem nieco zdziwiona Twoją oceną. Ale oczywiście to, co jednych zachwyca, nie musi podobać się innym. :) W każdym razie mnie ta powieść nie nudziła nawet przez moment, pochłonęłam ją z ogromną przyjemnością i wspominam niezwykle miło.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie jak Liliowa. Pokochałam tę książkę (w sumie nie tylko ja - jest najbardziej sfatygowaną ze wszystkich mych książek - tyle razy była czytana). Ale oczywiście to tylko mój gust i moja opinia :)
    Ale masz rację, jeśli Ci się nie spodobało, nie przekonuj się na siłę do autora. Pewnie jeszcze bardziej Cię zniechęci, a tak? Może za kilka lat sięgniesz po Marinę... :)
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszą książką Zafóna jaką przeczytałam była "Marina", potem sięgnęłam po "Cień wiatru" i "Księcia mgły" i... I dla mnie najlepszą pozostała "Marina" :). Ogólnie rzecz ujmując -zdania są podzielone.

    OdpowiedzUsuń